czwartek, 2 kwietnia 2015

"Pielęgnacja" włosów;-)

(Post ze względu na askową prośbę, już któryś raz!)

Nie jestem ekspertem ds. włosów ani szeroko pojętej pielęgnacji, nie jestem też tym typem dziewczyny, która spędza w łazience nie wiadomo ile czasu i używają nie wiadomo jakiej ilości kosmetyków. Jestem na to zbyt leniwa i za bardzo lubię spać. Słowo "pielęgnacja" więc średnio tu pasuje, najchętniej zastąpiłabym je "doprowadzaniem włosów do stanu, w którym można pokazać się ludziom". Właściwie nie wiem, o czym tu opowiadać, zamyka się to w trzech krokach- myciu, odżywianiu i prostowaniu.
1) Spłukiwanie zawsze staram się kończyć chłodnym strumieniem wody, żeby zamknąć łuski włosów.
2) Pozwalam włosom trochę "ochłonąć" w ręczniku- pięć minut mnie nie zbawi, a im się przyda.
3) Używam jedwabiu, zwłaszcza na splątane końcówki, a w resztę włosów wcieram go naprawdę mało, żeby się nie przetłuszczały. Dopiero potem staram się je rozczesać.
4) Suszę włosy dla oszczędności czasu, ale zawsze zimnym strumieniem i z odpowiedniej odległości. Jednocześnie cały czas je rozczesuję. Moje włosy naturalnie bardzo się puszą, gdybym pozwoliła im schnąć tak, jak chcą, miałabym na głowie lwią grzywę.
5) Rozdzielam włosy na warstwy, nakładam na nie serum do prostowania włosów (fantastyczny produkt, najlepiej wydane 5 zł w moim życiu, polecam serdecznie!) i prostuję. Przy prostowaniu lepiej ustawić wyższą temperaturę, a przeciągnąć płytki po paśmie tylko raz, to je mniej zniszczy. Jeśli wyprostuję włosy zaraz po myciu, jest to dość trwałe, wtedy nie prostuję ich aż do kolejnego mycia. Naturalnie są falowane i czasem, kiedy jest wilgotno, żyją własnym życiem, staram się je wtedy jednak związać, zamiast fundować im kolejne bliższe spotkanie z prostownicą.

Miłego czwartku, mimo pogody:-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz