niedziela, 19 kwietnia 2015

Faza absolutnego lenistwa.

Myślę, że każdego (może poza maturzystami i trzecioklasistami z gimnazjum) w okolicy kwietnia nachodzi fala absolutnego szkolnego lenistwa. Jestem właśnie w takiej fazie, która z każdym dniem mi się pogłębia. Nie wiem, jak mogłam wstawać wcześnie rano, by uczyć się historii lub polskiego, naprawdę. Tym bardziej nie wiem, jak mogłam wstawać wcześnie rano, by uczyć się czegoś tak bzdurnego jak geografia czy EDB. Kiedy to było? Zdecydowanie mi minęło i zaczyna to być widać po moich ocenach. Ale ja się poprawię, naprawdę, słowo daję!
Obiecuję to sobie codziennie od prawie miesiąca. Codziennie wieczorem mam wizję, jak następnego dnia wstaję świeża i wypoczęta, z uśmiechem robię sobie kawę, przeglądam fiszki, biegnę do szkoły jak na skrzydłach, uzupełniam skrzętnie notatki, podkreślam tematy od linijki, po czym wracam do domu i z energią i zaangażowaniem rozwiązuję 20 zadań z matematyki i śpiewająco opanowuję tematykę baroku, popijając siemię lniane (bo zdrowo). Tymczasem rano olewam budzik, wstaję na ostatnią chwilę, wlekę się do szkoły, na przerwach usiłuję skończyć odrabianie pracy domowej i modlę się, żeby nikt nie wziął mnie do odpowiedzi. Po szkole wracam do domu, włażę pod koc i daję światu komunikat typu: walcie się wszyscy, idę spać. Trzeba przyznać, mało przyjazna ze mnie istotka.
Dlatego muszę to zmienić i koniec kropka, czas się ogarnąć! Lecę pobiegać i naładowana endorfinami spróbuję przysiąść nad polskim, a co!
Miłej niedzieli:-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz