niedziela, 17 maja 2015

Organizacja czasu wg (bardzo) opornej

NIEZORGANIZOWANI CAŁEGO ŚWIATA- ŁĄCZMY SIĘ!

Wiem, że nie pojawił się tu post w czwartek i sobotę, ale tak właśnie jestem zorganizowana, to są właśnie efekty mojej tytułowej oporności. Po prostu nie zdążyłam. Gdyby mój terminarz miał oczy, właśnie w tym momencie przewróciłby nimi ze zniecierpliwieniem i zmarszczył karcąco brwi. Gdybym była aż tak zdesperowana, żeby rozmawiać z własnym kalendarzem, zrobiłabym podobnie i mruknęła coś w stylu: 'to, że zapiszę coś w kalendarzu wcale nie oznacza, że będę perfekcyjna jak szwajcarski zegarek!'. Cóż, nie oznacza, ale na pewno pomaga, od tego właśnie zaczyna się organizacja, która u mnie kuleje, ale z każdym dniem- coraz mniej.
Jak się poprawić?

1)Kup kalendarz!
W moim przypadku przy tym punkcie powinna być gwiazdka: dopilnuj, żeby ten kalendarz nie był zbyt ładny! Naprawdę mam z tym problem! Wielokrotnie wyszukiwałam w księgarniach lub Empiku piękny kalendarz, z cytatem na każdy dzień, pachnącymi kartkami, imiennikiem, busolą, prognozą pogody i czymkolwiek jeszcze dusza zamarzy, niestety- nie udawało mi się przy jego pomocy zorganizować, bo...było mi szkoda go zapełniać! Zachowywałam się trochę jak mała dziewczynka, która dostała naklejki i nie chce ich wszystkich od razu zużyć, bo jej się podobają. W tym roku kupiłam terminarz, który jeśli chodzi o wygląd, jest poprawny, ale nie był najpiękniejszy. Wydałam na niego kilkanaście złotych, ale nie szkoda mi nabazgrać czegoś na marginesie, wyrwać lub zagiąć kartki czy pisać długopisami we wszystkich kolorach tęczy. Poza tym- jest bardzo poręczny i ma rozkład tygodniowy, co pozwala mi się dodatkowo zorganizować.

2)Hamuj optymizm!
Nie wiem, czy tylko ja, czy reszta świata też tak ma, ale są dwie sytuacje, kiedy doskonale mi się planuje pracę: kiedy zasypiam i kiedy siedzę w szkole na nudnej, ostatniej lekcji. Wtedy sobie myślę: rano wstanę i się zabiorę do pracy. Od jutra wszystko się zmieni. Zrobię sobie kawę, siądę przy biurku i do wieczora uda mi się *tu następuje szereg czynności, na które drużyna kosmicznych bohaterów potrzebowałaby tygodnia, ale ja zrobię je z uśmiechem na ustach w kilka godzin*. Kolejny dzień jednak zawsze przynosi rozczarowanie. Trzeba więc dość realnie planować pracę, bo wydaje mi się, że zły plan jest gorszy od braku jakiegokolwiek. Nie ma szans, żeby zabrać się do pracy po powrocie ze szkoły od razu- każdy potrzebuje na chwilę zwolnić, wypić kawę, iść na spacer. Wpisujmy to w kalendarz! Kiedy patrzę na terminarzowy plan na piątek i widzę punkty: nastawić budzik wcześniej! / sprawdzian z historii, ucz się!!! / Urząd Miasta / Próba / Poczta / Dentysta / Zakupy, a na końcu "Kawa z Gosią, 18.00, Eden", od razu lepiej mi się pracuje! Metoda marchewki jest niezwykle skuteczna!

3)Ustal swój planowy odcinek czasu
Najlepiej sprawdza się plan tygodniowy, zwłaszcza jeśli chodzi o dzielenie pracy do szkoły. W weekend wtedy otwiera się kalendarz i ma się obraz całego przyszłego tygodnia- można zacząć się uczyć na większe sprawdziany, ma się w głowie ważne rzeczy do załatwienia, daty, terminy. Dobrze też zaglądać do kalendarza co rano. W moim przypadku "wspomagaczem" dla mojego kalendarza są żółte karteczki samoprzylepne, które krzyczą do mnie z biurka lub drzwi (najlepiej w okolicy klamki) lub z szafki szkolnej przypominając najczęściej o czymś, co muszę zabrać ze sobą.

Nie zrażajmy się, próbujmy.
Miłej niedzieli, niedługo wakacje!:-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz